Prasowanie mnie wzywało któryś już dzień. Kolejną porcję zbierałam z suszarki i dorzucałam do kosza. Góra w koszu rosła.. i rosła… i rosła. Tylko czekałam, aż chłopaki powiedzą mi, że nie mają już koszulek w szafach. Jasnym się stało, że…
Impresje z podr�y. Historie rodzinne.
Prasowanie mnie wzywało któryś już dzień. Kolejną porcję zbierałam z suszarki i dorzucałam do kosza. Góra w koszu rosła.. i rosła… i rosła. Tylko czekałam, aż chłopaki powiedzą mi, że nie mają już koszulek w szafach. Jasnym się stało, że…